Zapraszam do przeczytania wywiadu z Olą Korytowską, przebywającą aktualnie w Malezji. Pomimo wielu prac, znalazła czas, by odpowiedzieć na wszystkie pytania. Niedługo wyjeżdża do Paryża, gdzie będzie uczestniczyć w Fashion Week'u. Miłej lektury!
1. Jak wyglądały początki Twojej przygody z
modelingiem?
Zacznijmy od tego, że moja przygoda z modelingiem
zaczęła się, gdy miałam 11 lat. Przeczytałam w "Glamour" wywiad z
polską top modelką, który bardzo mnie zaciekawił. Zaczęłam się tym coraz
bardziej interesować. Spędzałam godziny przed telewizorem, oglądając Fashion TV
i często sprawdzałam rankingi na portalu models.com, które już później znałam
na pamięć (to te czasy, kiedy Gemma Ward była na 1 miejscu). W wieku 13 lat
kupiłam pierwsza książkę pt. „Historia mody", którą pochłonęłam na raz. Po
pewnym czasie stwierdziłam, że chyba coś ze mną nie tak, skoro dziewczyny w
moim wieku kochają „Tokio Hotel”, a ja wycinam z gazet sesje z Darią Werbowy,
Freją Beha Erischen i znam cały życiorys rodziny Versace albo potrafię wymienić
wszystkie domy mody prowadzone przez Karla Lagerfelda. Na dwa lata kompletnie
przestałam się tym interesować. W głębi serca zawsze marzyłam, żeby zostać
modelką, ale nie miałam do tego warunków. Nie byłam wysoka i nigdy nie byłam
uważana za atrakcyjną dziewczynę w szkole. W międzyczasie gwiazdą została
Agness Deyn, co było dla mnie szokiem i potwierdzeniem, jak szybko zmienia się
modeling i kanony piękna w nim panujące. Zaczęły wtedy pracować androgeniczne
modelki, elfy z odstającymi uszami i zauważyłam, że wszystko jest możliwe,
granice się zacierają. W przeciągu roku urosłam około 20 cm. W wieku 15 lat przyjaciółka
wysłała moje zdjęcia do gazety "Dziewczyna". Potraktowałyśmy to bardziej
jako żart, załączyła jeszcze jakąś śmieszną historyjkę. Pamiętam, jak na lekcji
biologii zadzwonił telefon czy mogę jutro przyjechać na sesję do Warszawy, bo
zostałam "dziewczyną miesiąca". Na początku nie wiedziałam jak -
nigdy sama nie jechałam tak daleko autobusem, a rodzice pracowali. Ale nie
szukałam wymówek, wiedziałam, że to wyjątkowa szansa. Na drugi dzień byłam na
sesji. Spotkało mnie pierwsze zderzenie z trudami zawodu- stylizacje zimowe w
studio, gdzie było 30 stopni, oczywiście bez klimatyzacji. Ale uśmiech nie
schodził mi z twarzy. Nie miałam trudów z pozowaniem, to było dla mnie
naturalne, nie stresowałam się. Zawsze lubiłam kamery, granie i bycie na
scenie. W szkole uczęszczałam na zajęcia teatralne - to jest coś, co zawsze
uwielbiałam, coś, co sprawiało mi ogromną przyjemność i myślę, że bardzo z
modelingiem jest związane, może dlatego tak kocham swój zawód. Później
założyłam konto na portalu maxmodels, gdzie odnalazł mnie scaut z oddziału IMG
w Londynie. Spotkaliśmy się w Warszawie, on zajął się wysyłaniem moich zdjęć do
agencji zagranicznych, a ja do tych z siedzibą w Polsce. Podpisałam kontrakt z
jedną z nich i tak sie zaczęło. Parę miesięcy później miałam swój pierwszy
wylot do Mediolanu z agencją Next. Pamiętam swoją pierwszą prace - mini-pokaz
dla Kenzo, współpraca z projektantem Antonio Marrasem, spotkanie z Alessandro Dell'Acqua i Anna dello Russo- to był dla mnie kosmos! Podziwiałam ich
wszystkich przez tyle lat, a nagle miałam z nimi styczność na żywo- brzmi jak spełnienie
marzeń. Tak właśnie było. Nie wiem tylko czy było to na plus, ponieważ dziewczyny,
które dostawały informacje o castingu np. z Olivierem Rousteingiem nie były
zestresowane tak jak ja, ponieważ większość z nich nie wiedziała, kto to jest.
Teraz nabrałam do tego dystansu.
2. Czy musiałaś coś w swoim życiu poświęcić, aby być tu, gdzie teraz
jesteś?
Na pewno nie poświęciłam szkoły, bo pomimo wyjazdów zdałam
maturę bardzo dobrze. Z przyjaciółmi z rodzinnego miasta ciągle mam świetny
kontakt. Niezależnie gdzie jestem, zawsze pamiętam o najbliższych.
Jedyne co poświęciłam, to słodycze i fastfoody, bo mimo, ze jestem naturalnie szczupła to niewystarczająco na standardy modelingu. Nie mogę jeść wszystkiego w każdych ilościach. Uważam, że to jest akurat plusem tego zawodu.
Jedyne co poświęciłam, to słodycze i fastfoody, bo mimo, ze jestem naturalnie szczupła to niewystarczająco na standardy modelingu. Nie mogę jeść wszystkiego w każdych ilościach. Uważam, że to jest akurat plusem tego zawodu.
Mam ogromną wiedzę na temat zdrowego odżywiania. Jestem wegetarianką, od
niedawna zaczęłam przygodę z weganizmem. Codziennie staram się ćwiczyć, lecz
bardzo denerwuje mnie ogólny trend na bycie "fit" w mediach, ponieważ
promowane są restrykcyjne diety i wykańczające nas ćwiczenia. Ja zawsze
wybieram formę ruchu, która sprawia mi przyjemność. Nienawidzę biegać, więc chodzę
na długie, szybkie spacery lub na basen. Nie meczę sią na siłowni, a wybieram
pilates, jogę i ćwiczenia, które lubię i po których widzę efekty. Nie mam
dziwnych zasad mówiących, że muszę jeść pięć posiłków dziennie, co 3 godziny.
Nie mam diety wysokobiałkowej. Zupełnie zrezygnowałam z mleka i jego przetworów,
bo uważam, że to bardziej szkodzi organizmowi niż pomaga. Stawiam na warzywa i
owoce w każdej ilości. Uważam, że powinniśmy korzystać z dobrodziejstw matki
natury i z przymrużeniem oka patrzeć na diety, które mają po prostu przynosić
zyski. Codziennie staram się robić zdrowe smoothie owocowo-warzywne. Nie liczę
kalorii, jeśli mam ochotę, sięgam po słodycze bez żadnych wyrzutów sumienia. Uważam,
ze każdy powinien słuchać swojego ciała, bo każdy organizm jest inny i jest to
sprawa indywidualna. Dieta powinna być przyjemnością, a nie czymś, co wiąże sie
ze stresem i ciągłymi wyrzeczeniami. Musimy nauczyć się słuchać swojego ciała
sami, niekoniecznie korzystać ze wszystkich rad "dietetyków" na
instagramie. Ćwiczę też dlatego, ponieważ
mocne mięśnie przydają się na sesji oraz podczas godzin spędzonych na
szpilkach. Na wielu sesjach musiałam utrzymywać ciało w różnych, trudnych
pozycjach, które bez wcześniejszych treningów byłyby niemożliwe. A i tak często
kończy się to zakwasami na drugi dzień.
3. Kto Ciebie w życiu najbardziej inspiruje?
Najbardziej inspirują mnie ludzie, którzy dzięki miłości
do swojej pracy, kreatywności, pasji, pracowitości i zdolnościami dochodzą na
sam szczyt. W Polsce jest ich wielu- makijażyści, styliści, fryzjerzy,
fotografowie. Odnoszą ogromne sukcesy w Polsce i poza granicami kraju, pracują
na najlepszych pokazach podczas tygodni mody i dla magazynów z najwyższej półki.
Na kontrakcie w Lizbonie mówiąc, że pochodzę z Polski, słyszałam : "Kasha
Struss, Marsin Tyszka!" Każdy sukces takich ludzi mnie cieszy i motywuje
do dalszej pracy. Podobnie jest z młodymi markami jak Local Heroes, Aloha from
Deer czy blogerkami modowymi, które ciągle mogą się rozwijać, robić to co kochają.
To cudowne, że młodzi ludzie mają tyle możliwości, że mogą połączyć swoją pasję
z pracą. Podziwiam każdą modelkę na szczycie- te, które pracowały latami na
swoja pozycję i te, które zachwyciły "tym czymś" od razu.
4. Wiem, że byłaś na wielu kontraktach zagranicznych. Który z nich
wspominasz najlepiej?
Najlepiej wspominam wyjazd do Tajlandii i Barcelony.
Nie wiem czy potrafię być obiektywna, bo najpiękniejsze miejsce na świecie, bez
wspaniałych ludzi, będzie złym wspomnieniem. Tajlandia to dla mnie azyl,
miejsce z niesamowitą energią, dobrymi ludźmi. Spotkałam się z ciekawą religia,
kulturą i najsmaczniejszą kuchnią. Na dodatek miałam wielu przyjaciół, to
chyba najlepszy czas w moim życiu, byłam tam bardzo szczęśliwa. A Barcelona to
takie miejsce, gdzie mogę żyć na stale w przyszłości. Również kocham atmosferę
tam panującą, czuję się jak w domu.
Ja słucham wszystkiego! Uwielbiam Katie Melua, Eve
Cassidy, muzykę retro- Paul Anka, Frank Sinatra, tę już trochę młodszą- The
Beatles, Abba. Teraz na mojej playliście można głownie zauważyć Cheta Fakera,
Flume, młode polskie zespoły The Dumplings, xxanaxx, Kamp! oraz Beck, Florence+
the Machine, Banks, Radiohead, Caribou, GusGus.
6. Czy uważasz, że w dniu dzisiejszym jesteś spełniona zawodowo? Nie. Uważam, że na dzień dzisiejszy wykorzystałam 10% swoich możliwości, dlatego też dziwnie się czuję udzielając tego wywiadu. Przez te lata nauczyłam sie wielu rzeczy, dojrzałam. W Mediolanie byłam zagubioną gimnazjalistką, która nie do końca była świadoma, co się wokół niej dzieje. Aczkolwiek uważam, że można wypracować chodzenie na szpilkach czy ustawianie nóg przed obiektywem tak, by wydawały się dłuższe, ale tylko nieliczne dziewczyny mają "to coś", inspirują, mają tę siłę w spojrzeniu. Uważam, że tego nie da się wypracować. To trzeba mieć. Wracając do pytania, wiem, że wszystko przede mną. Czeka mnie wyjazd do Nowego Jorku i mam nadzieję, że wykorzystam tam swoją szansę w 100 procentach. Po wielu latach nareszcie znalazłam osobę, moją agentkę Ewę Chmielę, która we mnie wierzy i wspiera. Wiem, że dobrze poprowadzi moją karierę. Jest szefem i przyjaciółką, zawsze mogę na nią liczyć.
6. Czy uważasz, że w dniu dzisiejszym jesteś spełniona zawodowo? Nie. Uważam, że na dzień dzisiejszy wykorzystałam 10% swoich możliwości, dlatego też dziwnie się czuję udzielając tego wywiadu. Przez te lata nauczyłam sie wielu rzeczy, dojrzałam. W Mediolanie byłam zagubioną gimnazjalistką, która nie do końca była świadoma, co się wokół niej dzieje. Aczkolwiek uważam, że można wypracować chodzenie na szpilkach czy ustawianie nóg przed obiektywem tak, by wydawały się dłuższe, ale tylko nieliczne dziewczyny mają "to coś", inspirują, mają tę siłę w spojrzeniu. Uważam, że tego nie da się wypracować. To trzeba mieć. Wracając do pytania, wiem, że wszystko przede mną. Czeka mnie wyjazd do Nowego Jorku i mam nadzieję, że wykorzystam tam swoją szansę w 100 procentach. Po wielu latach nareszcie znalazłam osobę, moją agentkę Ewę Chmielę, która we mnie wierzy i wspiera. Wiem, że dobrze poprowadzi moją karierę. Jest szefem i przyjaciółką, zawsze mogę na nią liczyć.
Myślę, ze dla każdej modelki Vogue to szczyt marzeń,
ale ja od zawsze marzyłam o okładce iD ;)
8. Twoja ulubiona pora roku to..
Lato, bo kojarzy mi sie z wakacjami u babci na wsi i
wieczornymi spacerami z przyjaciółmi.
9. Łatwo nawiązujesz przyjaźń?
Jestem otwartą osobą, mam dużo energii, często się
uśmiecham, więc też szybko nawiązuję znajomości, natomiast nie zawsze są to przyjaźnie.
Są po prostu takie osoby, z którymi nigdy nie znajdę wspólnego języka, a z
innymi wystarczy 5 minut, by stworzyć przyjaźń na lata. Zawsze otaczam się dużą
ilością przyjaciół, nie lubię samotności. Cenię ludzi inteligentnych, z fajnym
poczuciem humoru.
10. Twoją cechą charakterystyczną są usta. Czy kiedykolwiek sprawiły one, że
nie dostałaś pracy, o którą walczyłaś?
W pracy z tego, co pamiętam to chyba raz. Agencja nie wysłała
mi castingu do reklamy błyszczyka, ponieważ klient powiedział, że moje usta są
chyba za duże. Zdaję sobie sprawę, że przez nie moja uroda nie nadaje się na
wszystkie rynki, bo może być za trudna, zwłaszcza na komercję. Wiem też, że nie
każdemu się podobają, to normalne. Ale na szczęście nieskromnie przyznaję,
że usta są bardziej moją zaletą niż przeszkoda, w pracy słyszę częściej
komplementy.
11. Co w sobie lubisz najbardziej?
To chyba najtrudniejsze pytanie, na które nigdy nie wiem,
co odpowiedzieć. Cenię w sobie to, że zawsze widzę same pozytywne strony życia,
cieszę sie z małych rzeczy, nie zauważam przeszkód. Jestem pracowita i odważna.
Jak nie mogę gdzieś wejść drzwiami, to szukam okien. Pamiętam, jak w gimnazjum dostałam
nagrodę "oryginalna osobowość"- zawsze miałam dużo szalonych pomysłów,
nie potrafię sie nudzić. Troszkę się śmieje, że ta nagroda to takie
podsumowanie mojego charakteru. Mam taki swój świat.
12. W jakich pokazach brałaś udział?
Zień, Baczyńska, dwa razy MMC, Paprocki&Brzozowski,
Bizuu, Nenukko, Bohoboco
· Zawsze kochałam zwierzęta.
Mój dom był pełen zwierzaków, miałam dwa psy, a siostra zawsze hodowała króliki,
chomiki i inne gryzonie. Myślałam nawet, że w przyszłości zostanę weterynarzem,
ale teraz wiem, że to kompletnie nie moja działka. Razem pomagałyśmy w
schronisku - karmiłyśmy zwierzaki i wyprowadzałyśmy je na spacery. Jedzenie mięsa
w Polsce to tradycja, ludzie myślą, że mięso jest niezbędne do życia, bo
dostarcza nam wartościowe białko, które - jak się okazuje - łatwo zastąpić. Poza tym jest dodawane prawie
do wszystkiego i ciężko z niego zrezygnować, bo jest po prostu smaczne, łatwo dostępne.
Ja do decyzji niejedzenia mięsa dojrzewałam długo. Kilka razy próbowałam z
niego zrezygnować, ale zawsze kończyło sie to porażką. Zaczęłam sie tym coraz
bardziej interesować. Zrozumiałam, że krowa czy kura jest takim samym zwierzęciem
jak pies czy kot. Ma takie samo prawo do życia i taki sam układ nerwowy. Przez
kilka godzin oglądałam filmiki na youtube z ukrytych kamer z rzeźni, z farm. To
była chyba taka terapia wstrząsowa. Nigdy nie widziałam tyle cierpienia,
okrucieństwa. Ludzie to potwory. To straszne, że coś takiego dzieje się na
świecie i to wszystko dla zysku człowieka. Dopełnieniem terapii wstrząsowej
były filmiki i artykuły dotyczące szkodliwości jedzenia mięsa na organizm człowieka
i środowiska. Okazało się, że nasz przewód pokarmowy nie jest przystosowany do
jedzenia mięsa, dlatego tak często jest to główny powód raka jelit. Zmniejszenie
jedzenia mięsa o 10 procent sprawiłoby, że zniknąłby problem głodu na świecie o
połowę, zwłaszcza w Afryce, gdzie zboża zamiast trafiać do człowieka, trafiają
do zwierząt hodowlanych. Przewód pokarmowy ludzi jest podobny do przewodu
pokarmowego koni- jesteśmy roślinożerni. Słyszę tezy, że jesteśmy przystosowani
do jedzenia mięsa. Gdyby tak było, to mięlibyśmy kły i szpony, którymi byśmy
polowali. Nie mamy też instynktu, ponieważ małe dziecko zamiast bawić się z
mała świnka, próbowałoby ją od razu zabić. Rozpisuję się na ten temat, ponieważ
wiele osób pyta się, jak przejść na wegetarianizm, czym zastąpić białko. Na początku
była to walka z samym sobą, mięso było na każdym kroku. Po miesiącu zaczął
przeszkadzać mi sam zapach i nie potrafiłabym go przełknąć. Sztuką jest to, żeby
na półce w sklepie widzieć cierpiące zwierzę, a nie mięso. Wszystko zależy od
naszego myślenia i świadomości. Jem dużo więcej warzyw, owoców, zdrowych tłuszczy,
kasz. Białko zastępuję roślinami strączkowymi, fasola, tofu. Chyba nigdy nie czułam
się tak świetnie jak teraz. Mam zdrowe paznokcie, włosy. Na wszelki wypadek zrobiłam
badania krwi- wszystko wyszło wzorcowo. Dlatego dla mnie konieczność jedzenia mięsa
to mit. Skoro ja, która uwielbiałam burgery, mogłam z mięsa zrezygnować to myślę,
że każdy może to zrobić. Ludzie stają się coraz bardziej świadomi, więc może za
50 lat jedzenie mięsa zniknie całkowicie. To chyba jedno z moich marzeń, to oznaczałoby
koniec cierpienia zwierząt.
Nic mnie tak bardzo nie cieszy jak wiadomości na facebooku czy instagramie,
że dzięki mnie ktoś przeszedł na wegetarianizm. To cudowne!
14. Jaki jest Twój styl?
Sposób ubierania sie jest dla mnie bardzo ważny, ponieważ pomaga czuć mi
sie pewnie. Jest to potrzebne zwłaszcza na castingach. Muszę czuć się
swobodnie, dlatego nie lubię eksperymentować. Wolę się ubierać, a nie przebierać.
Stawiam na klasykę i prostotę, ale zawsze dodaję coś "mojego". Mam słabość
do skóry, dżinsu, frędzli, golfów, białych koszul, marynarek i ciężkich butów.
W mojej szafie przeważa kolor czarny i biały.
15. Twoja wymarzona praca to?
Moja wymarzona praca to pokaz lub kampania Balmain. Olivier według mnie to
geniusz. Każda sylwetka na jego pokazie jest idealna, dopracowany jest najmniejszy
szczegół każdej jego kreacji, na wybiegu można spotkać same top modelki.
Uwielbiam jego rockowa nonszalancje połączona z bogactwem i przepychem. Modelki
w jego sukienkach wyglądają nieziemsko. Jeśli chodzi o projektantów również
bardzo cenię Johna Galiano, dlatego jestem podekscytowana, że wraca ze swoimi
ekscentrycznymi pomysłami jako dyrektor kreatywny marki Martin Maison Margiela.
16. Ulubiona modelka?
Uwielbiam te modelki, na które
mogę patrzeć i nigdy mi sie nie znudzą. Zawsze zaskakują i pokazują coś nowego.
Zaliczają sie do nich Natasha Poly, Daria Werbowy i Joan Smalls- uwielbiam ich
klasyczne piękno i charyzmę. Wśród nowych twarzy wygrywa Anna Ewers.
17. Jaka była Twoja najlepsza dotychczasowa praca?
Myślę, że najmilej wspominam pracę przy sesji do tajlandzkiego wydania Harpers
Bazaar. Sesja nawiązywała do filmu "Blow Up", który bardzo cenie. Na
jeden dzień zamieniłam sie w Verushke, ikonę mody z lat 60. Dzień przed sesją obejrzałam
film raz jeszcze, przez parę godzin oglądałam w sieci jej prace, by chociaż trochę
nauczyć się jej sposobu bycia, poruszania i charakterystycznych póz. Z całą
ekipą zamknęliśmy się na cały dzień w studiu, gdzie cały czas leciała muzyka
retro (Beatelsi, Frank Sinatra, Paul Anka) którą, jak wcześniej wspomniałam,
uwielbiam. Pomagała nam się jeszcze bardziej wczuć w klimat sesji. Miałam przepiękny
makijaż, stylizacje. Było magicznie! Przez chwilę czułam się, jakbyśmy rzeczywiście
przenieśli się 50 lat wstecz.
18. Co wolisz? Wybieg czy sesja?
Chyba lepiej czuję się podczas sesji zdjęciowych, uwielbiam pracę przed
obiektywem, proces powstawania zdjęć. Każda sesja ma inny charakter, mogę grac różne
role, pokazywać różne emocje, a przede wszystkim daje mi możliwość pracy z
kreatywnymi, cudownymi ludźmi. Dla mnie fotografia to sztuka. Lubię również
wybiegi, lecz często wiążą się z dużym stresem. Nigdy nie wiem, czy dostaną pasujące
buty, czy wygodną kreację. Na backstagu panuje ogromny chaos, ale moment wyjścia
na wybieg jest rzeczywiście niesamowitą chwilą. Często pokazy są niczym jak
sztuki teatralne, więc to cudowne uczucie być częścią tego wydarzenia.
19. Recepta na sukces/ rady dla młodych dziewczyn
Przede wszystkim ciężka praca. Myślę, że nigdy nie można sie poddawać,
zawsze trzeba dawać z siebie 100 procent, być pokornym i szanować każdą osobę, z którą się pracuje. Trzeba być skupionym na tym, co
ważne. Ale przede wszystkim trzeba być sobą. Każda modelka powinna mieć swój
charakter, osobowość, która ją wyróżnia z tłumu. Myślę, że charyzma u modelki
to podstawa. Może dlatego profile modelek na instagramie są tak popularne.
Modelki w tych czasach muszą mieć "to coś" co zaciekawi, zainspiruje
innych- czy to klientów czy odbiorców na instagramie. Dlatego trzeba się odważyć
i nie przejmować bezpodstawną krytyką innych ludzi na nasz temat - tylko byś
sobą!
Unikajmy konfliktów, nie porównujmy się do innych, bo to
wiąże się tylko z niepotrzebnymi frustracjami. Ja zawsze życzę innym jak najwięcej szczęścia, bo wierze, ze wróci to do mnie z podwójną siłą. Denerwuje
mnie widoczne na każdym kroku "hejterstwo" wszystkich i wszystkiego.
Bądźmy po prostu dobrzy, dzielmy się z innymi naszą pozytywną energią. Myślę też, że podstawa to pewność siebie, która pomaga nam w każdym aspekcie życia. Znajmy
swoją wartość, ale nie mylmy tego z arogancją czy brakiem skromności. Starajmy
się zamieniać nasze wady w zalety. To, że np. miałam zawsze za dużo energii, przeszkadzało mi na lekcjach w szkole. Miałam zachowanie nieodpowiednie i byłam
skazana na częste wizyty na dywaniku u dyrektora. Okazuje się, że podczas pracy
na planie jest to moją zaletą, bo po 15 godzinach pracy. nadal mam energię i
milion pomysłów. Tak samo było z moim uśmiechem. W gimnazjum wstydziłam się go, ponieważ uważałam, że jest zbyt szeroki, a teraz uśmiech nie schodzi mi z
twarzy. Dlatego nie skupiajmy się na
swoich wadach (które często są wyimaginowane) a eksponujmy zalety. No i przede
wszystkim róbmy coś w swoim życiu, bo szczęście samo do nas nie przyjdzie, gdy
będziemy leżeć bezczynnie na kanapie i się nad sobą użalać. Potrafimy więcej
niż nam się wydaje
20. Jak siebie widzisz za 5 lat?
Boję się trochę tego, co będzie za 5 lat. Mam
nadzieję, że będę Olą, która ma zrealizowane wszystkie plany, które wymarzyła
sobie w wieku lat 20.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz