Przeprowadziłam wywiad z Mają Miłogrodzką, modelką przebywającą aktualnie w Malezji. Swój kontrakt kończy za miesiąc, lecz jej kolejne tygodnie będą przebiegać bardzo intensywnie. Prócz Nowego Jorku planuje jechać do Londynu, Paryża oraz Mediolanu - prawdziwych stolic świata mody.
Maju - trzymam mocno kciuki!
Zaczęło
się jak byłam małą dziewczynką, miałam czternaście lat. To już będzie.. sześć
lat. Wow! Czas naprawdę szybko leci :) Ale trzeba dodać, że miałam różne
przerwy, zwątpienia i zawirowania. Cały czas zmierzałam się jeszcze ze
szkolnymi problemami: gimnazjum, liceum. Nie pozwalało mi to na fulltime. Teraz
zaczęłam studia i jestem już dużo elastyczniejsza. No i nie ukrywam, chyba w
głowie mi się też więcej poukładało i wiem czego tak naprawdę chcę. No i wracam
do gry! Z czego bardzo się ciesze :)))
Co studiujesz?
Studiuję socjologię ze specjalizacją marketingu.
Modeling jest dla Ciebie pasją,
wyłącznie pracą czy już uzależnieniem?
Na
pewno nie jest to tylko praca. Z racji, że nie jest to praca za biurkiem, jest
to świetna bramka do podróżowania i poznawania wartościowych, ciekawych ludzi,
często - o niesamowitym życiorysie. To również duże wyzwanie i motywacja do
pracy nad sobą . Podróżuję sama, co jest chyba najlepszą drogą do poznania samej
siebie. Nigdy nie wiem co mnie czeka i dopiero na miejscu mam okazję nawiązać
nowe znajomości. Często to są znajomości, które trwają długie lata, mimo
kilometrów odległości. Pasja? Tak, na pewno jest to też moja pasja.
Szczęściara ze mnie, że mam dwa w jednym.
Twoje pierwsze zlecenie?
Nie
jestem pewna, bo to było bardzo dawno temu, ale chyba był to Sopot
Fashion Street. Pierwsze kroki na wybiegu stawiałam podczas tego eventu.
Pamiętam tę adrenalinkę do dziś.
Jaka
cecha Twojego charakteru najbardziej sprawdza się w tym zawodzie?
Jestem
uparta. Od dzieciaka. Mimo dużych trudności bardzo rzadko się poddaję. Ten
zawód nie należy do prostych, bezstresowych, wymaga często dużej determinacji i
tu chyba ta moja upartość ma swoje plusy :)
Do
jakiej sesji zdecydowanie nie zgodziłabyś się pozować?
Nie
zrobiłabym nigdy kampanii futer. Kocham zwierzaki, od 7 roku życia jestem vege,
dlatego byłoby to po prostu wbrew mnie. Poza tym, pozowanie traktuje jako pracę,
musiałoby coś ideologicznie naprawdę mocno uderzać w moje poglądy.
Zgaduję, że w tak młodym wieku
była to bardziej decyzja rodziców, niż Twoja. Po tylu latach dalej nie jesz mięsa - tak samo jak cała Twoja rodzina?
Była to moja decyzja, podczas
wakacji na Mazurach z wujkiem miałam 'przyjemność' odwiedzić tamtejszą rzeźnię.
Jako dzieciak uparłam się, że mięsa nie tknę po tym co tam zobaczyłam i tego do
dziś się trzymam. Trzymanie się tej diety nie sprawia mi żadnego problemu, po
tylu latach jest to dla mnie naturalne i nie czuje żadnego dyskomfortu z tym
związanego.
Za
co lubisz kontrakty zagraniczne?
Za
nieprzewidywalność. Każdy kontrakt niesie za sobą nowe wyzwania, jest inny niż
poprzedni. Nawet jeśli udajemy się w to samo miejsce, czeka na nas zupełnie coś
innego. Nowi ludzie, inne zlecenia, inne trudności, którym trzeba stawić czoła. Często jest to też inna kultura. Każdy kontrakt to niesamowita, nowa historia,
której nigdy się nie zapomina. Kontrakty to też swojego rodzaju lekcja. Trudne
współlokatorki potrafią nauczyć cierpliwości i dyplomatycznej drogi rozwiązania
konfliktów, słaby sezon pokory i cierpliwości, złośliwe koleżanki w szkole
dystansu, ale przede wszystkim - uczymy się siebie.
Największe
marzenie związane z branżą?
NY :) I
nie zapeszając zrealizuje się jeszcze tego lata.
A
prywatne…?
Prywatnie
marzą mi się Indie, ale nie mogę wygospodarować czasu. Jestem pewna, że uda się
w kolejnym roku. A tak na przyszłość? Ciepły dom, dzieciaki i stabilizacja. Ale
to jeszcze dłuuugo, dłuugo - na razie jeszcze dużo świata mi zostało do
obejrzenia :)
Masz
jakieś rady dla nowych twarzy, które dopiero co zaczynają w świecie mody?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz