sobota, 10 września 2016

Modeling Agencies #1 VENTI MODELS | Krzysztof Drgas


Razem z Pawłem Judkiem założyłeś agencję Venti Models we wrześniu 2014r. Dlaczego właśnie agencja modelingowa?
Powstanie naszej agencji było właściwie naturalną koleją rzeczy, wynikającą z chęci kontynuowania działań w charakterze agentów modelek po rezygnacji z pracy w poprzedniej firmie. Decyzja o założeniu Venti Models była również spełnieniem marzeń o własnej agencji i funkcjonowaniu na własnym gruncie, na ustalonych przez siebie zasadach, zgodnie z własną wizją i pomysłem. Traktujemy to również w kategoriach dużego wyzwania, ciekawego projektu i szansy skonfrontowania się z czymś bardzo angażującym, wymagającym i ambitnym. Zarówno ja, jak i mój szanowny wspólnik Paweł chcieliśmy się z tym wyzwaniem zmierzyć.

Skąd wzięło się Twoje zainteresowanie modelingiem?
Zawsze interesowała mnie praca z ludźmi w charakterze agenta i udział w zarządzaniu czyjąś karierą. Natomiast nigdy nie interesowałem się modelingiem, ani tym bardziej modeling mną! Kiedy jednak nasze drogi przypadkiem się skrzyżowały, wyszło z tego całkiem niezłe połączenie. To bardzo ekscytująca sprawa, zwłaszcza, gdy wszystko zmierza we właściwym kierunku, przynosząc efekty. Moja historia jest prosta - w gimnazjum zdałem sobie sprawę, że nie zostanę wybitnym piłkarzem, mimo szalonej miłości do piłki nożnej. Pomyślałem wtedy, że zamiast tego mogę przecież zostać menedżerem tych właśnie wybitnych piłkarzy. Nic się nie zmieniło, to wciąż jest mój cel do zrealizowania w następnych latach, chciałbym, żeby Venti reprezentowało nie tylko modelki. Często powtarzam dziewczynom i ich rodzicom, że praca modelki ma wiele wspólnego z pracą sportowca. Istnieje bowiem bardzo dużo analogii między modelingiem a sportem, począwszy od dbania o właściwą kondycję fizyczną, a skończywszy na przygotowaniu mentalnym, które odgrywa kluczową rolę w osiąganiu sukcesu, tak na wybiegu, jak i na boisku. 

Modeling, po prawie 5 latach w branży, nadal nie stał się moją życiową pasją. Oczywiście bardzo dużo się nauczyłem, zdobyłem konieczną do funkcjonowania w tym biznesie wiedzę, poznałem wiele ważnych osób i niejako zasymilowałem się z tym światem. Nie mam naturalnego odruchu śledzenia najnowszych kolekcji wielkich projektantów, nie oglądam dniami i nocami magazynów modowych czy FashionTV. Nie są to jednak warunki konieczne. Kierowca nie musi pasjonować się motoryzacją, żeby dobrze prowadzić auto, a agent nie musi fascynować się światem mody, by dobrze wykonywać swoją pracę. Bardzo ważne jest natomiast to, by kontrolować trendy dotyczące urody modelek, właściwie oceniać zapotrzebowanie zagranicznych agencji na nowe twarze, reagować na następujące w błyskawicznym tempie zmiany. Bardzo istotne jest również ciągłe poszerzanie zasięgu scoutingu, odpowiednie wdrażanie nowych kandydatek na modelki i pilnowanie tego, by rozwijały się w tym zawodzie we właściwy sposób. Kluczem do sukcesu jest umiejętność dobrej komunikacji z ludźmi, z którymi i dla których pracujesz. Agent musi umieć stworzyć przyjacielską, pełną zaufania relację ze swoim klientem (modelką, jej rodzicami) i następnie dbać o nią, również w trudnych momentach. Właśnie to jest to, co mnie pasjonuje.

Na stronie internetowej agencji wyczytałam, że postanowiliście połączyć własną wiedzę, doświadczenie oraz umiejętności z pasją. Co w takim razie było Waszą największą obawą, wyzwaniem?
Wiedza, doświadczenie i umiejętności to oczywiście podstawa budowania czegokolwiek. Bez odpowiedniego zaplecza nie da się niczego stworzyć. Jeśli chodzi o wspomniane obawy to myślę, że każde wyzwanie, każda próba podniesienia sobie poprzeczki wiąże się z pewnym niepokojem, niepewnością. Mówi się, że tylko kompletny szaleniec nie odczuwa strachu. Warto pamiętać o tym, że niektórych rzeczy nie można po prostu przewidzieć. Nie da się również napisać jednego scenariusza i wierzyć, że go następnie w stu procentach, krok po kroku zrealizujemy. Takie myślenie jest bardzo naiwne. Bardziej chodzi o to, by wyznaczyć sobie cele, do których realizacji będziemy dążyć. To trochę jak z daleką rowerową wycieczką – wiemy gdzie zaczynamy i co ze sobą weźmiemy, wiemy również dokąd chcemy dotrzeć i czego możemy spodziewać się na miejscu. Nie wiemy jednak dokładnie co wydarzy się między startem a metą. Tutaj bardzo dużą rolę odgrywa plan działania. Trzeba wytyczyć trasę, trzymać kierownicę, ale nastawić się na niespodzianki, nieoczekiwane zagrożenia i pozytywne zaskoczenia. Lepiej mieć kilka planów na jedną okoliczność, niż jeden plan na kilka okoliczności. Osobiście staram się również nie nastawiać do pracy ani pesymistycznie, ani optymistycznie. Jestem realistą, chłodnym okiem oceniam to co się aktualnie dzieje i dokąd prowadzi. 

Czego wymagasz od modelek, które należą już do agencji? Ciągła forma to z pewnością nie wszystko.
Może uznasz, że czepiam się słówek, ale jestem bardzo ostrożny i oszczędny w używaniu słowa „modelka”. Już tłumaczę. Każda dziewczyna, która zaczyna swoją przygodę z modelingiem jest przez najbliższe otoczenie, rodzinę, przyjaciół właściwe od razu nazywana modelką. Można to oczywiście uznać za zwykły skrót myślowy, jednak w moim odczuciu jest to pierwszy błąd. Miałem przyjemność współpracować w swojej dotychczasowej karierze z grubo ponad setką dziewczyn, wiele z nich to dzisiaj prawdziwe, wspaniałe modelki, i wiem, że używanie właściwych terminów jest bardzo ważne. Słowa mają duże znaczenie.  Nie można nazwać studenta pierwszego roku prawa prawnikiem, a studentki drugiego roku medycyny lekarką. 14-, 15- czy 16-latka, która podpisuje umowę z agencją modelek to dopiero kandydatka na modelkę. W takim właśnie duchu należy rozpoczynać współpracę zarówno z samą dziewczyną, jak i jej rodzicami. Te młode dziewczyny muszą zrozumieć, że droga do tego by w przyszłości stać się modelką dopiero się rozpoczyna. Jest to droga bardzo wyboista, wymagająca ogromnej cierpliwości, dyscypliny, wyrzeczeń i pracy nad sobą. Duże znaczenie w tej branży odgrywa również element losowości, łut szczęścia, na pojawienie się którego trzeba być jednak bez przerwy gotowym, niekiedy przez kilka lat. Czasami los może uśmiechnąć się w najmniej oczekiwanym momencie. To świat, który niestety nie wybacza nieprzygotowania. Świat, w którym najłatwiej dostać i jednocześnie najłatwiej zmarnować swoje tzw. 5 minut.

Wracając do sedna Twojego pytania – przede wszystkim wymagamy szczerości i zaangażowania, autentyczności w tym co robią, w realizacji postawionych celów. Nie ma nic gorszego niż dziewczyna, która tylko mówi, że chce zostać modelką, ale nic w tym kierunku nie robi. Nie ma nic gorszego niż udawanie zaangażowania w celu zadowolenia agenta, mamy, taty czy stworzenia sobie krótkotrwałego „fejmu” w szkole. Dziewczyna wchodząca w świat modelingu i następnie funkcjonująca w nim, musi być do tego w stu procentach przekonana. Musi tego bardzo chcieć, musi się tym cieszyć i umieć się temu poświęcić. Mówienie o samej formie fizycznej, odpowiednich wymiarach, kwestiach takich jak kondycja cery czy włosów to zbyt uproszczone, ograniczone podejście. O sukcesie w tej branży decyduje głowa, odporna psychika, cały zespół cech charakteru. Kiedy modeling staje się karą, przymusem, batem ukręconym nad głową lub przyczynia się do powstawania samych negatywnych emocji, trzeba z nim skończyć. Być po prostu uczciwym wobec siebie i innych, nie marnować czasu. Oczywiście nie ma historii usłanych różami. Zawsze zdarzają się trudne momenty, zwątpienie, chęć rezygnacji. Dotyczy to przecież wszystkich aktywności, we wszystkich obszarach życia. Grunt to przetrwać ten trudny moment i iść naprzód. Trzeba umieć się nie poddać. Dlatego do odniesienia prawdziwego sukcesu w modelingu potrzebne jest swego rodzaju powołanie.

To prawda, że aby zrobić dobrą książkę początkująca modelka powinna wyjechać na kontrakt do Azji?
Tak zwana „dobra książka” to pojęcie bardzo względne. Nie ma i nigdy nie będzie jednej definicji tego pojęcia. Dziewczyna, która zaczyna przygodę z modelingiem ma w swoim portfolio 20-40 zdjęć z pierwszych w życiu sesji testowych. Czasami zdarza się, że to już wtedy relatywnie dobra książka. Wszystko zależy od tego w jakim kontekście rozpatrujemy tę kwestię, gdzie dana dziewczyna wyjeżdża i jaki plan jest dla niej przygotowany. Mocne, pełne edytoriali portfolio jest dzisiaj bardzo doceniane w Azji. Na głównych modowych rynkach w Europie czy w Nowym Jorku schodzi to na dalszy plan.

Wszelkie plany są oczywiście bardzo sprzężone z wiekiem. Proste, dobrze wykonane, pokazujące naturalne piękno testy są wystarczające do tego, by wysłać kogoś na kontrakt do Azji. Mówimy tu o początkujących, nowych twarzach, dziewczynach 13-, 14-, 15-letnich. Tam na miejscu, w trakcie realizacji kontraktu, ich portfolio oczywiście automatycznie powiększa się o zdjęcia wykonane w ramach prac czy testów zorganizowanych przez agencje lokalne. Niekiedy są to materiały przydatne na dalszych etapach kariery, a czasami nie. Wszystko zależy od subiektywnych odczuć agentów, którzy z kolei starają się „wstrzelić”, niejako odgadnąć subiektywne odczucia, gusta klientów, scoutów. Na początku przygody z modelingiem ważniejsze są jednak wrażenia, doświadczenia zebrane na pierwszym kontrakcie niż liczba przywiezionych zdjęć.

Jeśli rozpatrujemy kwestię „dobrej książki” pod kątem rynku europejskiego – Paryża, Londynu, Mediolanu, Hiszpanii, Niemiec – to kryteria oceny są zupełnie inne. Mówimy tutaj o dziewczynach, które ukończyły 16. rok życia i tym samym mogą legalnie pracować w Europie. Jeszcze 3-4 lata temu posiadanie w książce pięknych edytoriali, okładek magazynów, zdjęć z kampanii dla największych światowych marek było elementem decydującym o wynikach większości castingów. Zdjęciami lub ich niedoborem scouci tłumaczyli swoje decyzje, książki były narzędziem w rywalizacji między dziewczynami. Dzisiaj nie ma żadnych prawideł, żadnych sztywnych reguł. W dobie Instagrama dziewczyny dziś wieczorem nikomu nieznane, jutro rano mogą robić pokaz lub kampanię Diora, Prady czy Chanel. Coraz rzadziej słyszy się pytania o książkę. Niekiedy portfolio jest tylko namacalnym dowodem na to, że dana dziewczyna gdzieś była, z kimś pracowała, ma pewne doświadczenie, wie o co chodzi w tym zawodzie i jak mniej więcej funkcjonuje branża, jak zachowywać się na sesji, jak słuchać i reagować na uwagi fotografa, jak komunikować się z ekipą w studio. Dzisiaj ważniejsza od książki jest osobowość, umiejętność zaprezentowania się w korzystny sposób na castingu, "kupienie" ludzi uśmiechem, żartem, ciekawą pasją, czymś oryginalnym. Mówię o pewnym procesie przemian, innym podejściu osób decyzyjnych w branży do modelek. Podejściu, które ewoluuje równocześnie ze zmianą potrzeb rynku, który powiększa się w niesamowitym tempie, potrzebuje ciągle nowych twarzy, nowych trendów, odmiany, świeżości. Dzisiaj na wszystko jest mniej czasu, liczy się szybkość w działaniu. Konkurencja wśród modelek jest dużo większa i rozstrzygana w dużo szybszym tempie. Dzisiaj chodzi bardziej o znalezienie brylantu niż o szlifowanie diamentu. To jest po prostu nowy porządek, a nie zmiana reguł. Jakichkolwiek reguł bowiem w tej branży nigdy nie było i nie będzie.

Częściej dziewczyny same zgłaszają się do Waszej agencji czy sami odkrywacie młode talenty?
Różnie. W ciągu każdego miesiąca otrzymujemy sporo zgłoszeń, z których czasami uda się kogoś ciekawego „wyłapać”. Wtedy umawiamy się na spotkanie, żeby poznać i zobaczyć daną osobę „w realu”. Mamy kilku scoutów, którzy wyszukują dla nas potencjalne kandydatki na modelki na Instagramie, Facebooku, na ulicy, w centrach handlowych, swoich szkołach – właściwie wszędzie tam gdzie można spotkać ludzi. My sami, jako agenci, również mamy oczy dookoła głowy, bo nigdy nie wiadomo, gdzie napotka się kogoś o odpowiednich predyspozycjach. Wyszukiwanie nowych twarzy jest dla każdej agencji matki priorytetem i podstawą działania.

Jakie obawy mają rodzice dziewczyn, które planują właśnie podpisać umowę z agencją?
Rodzice reagują na modeling w różny sposób. Część podchodzi to tematu równie entuzjastycznie co ich córki, ale większość jest z góry nastawiona bardzo „anty”. Nie ma się w sumie co dziwić – branża budzi różne skojarzenia, funkcjonuje wiele niesłusznych, nieprawdziwych stereotypów, które obrażają pracę zarówno modelek jak i agentów. Nie pomagają również różne programy telewizyjne, które pokazują modeling w krzywym zwierciadle, tworząc sensacje i skandale, by przyciągnąć jak największą publiczność. Nie pochwalam, ale rozumiem. Gdyby pokazywano pracę modelek „od kuchni” w sposób autentyczny, nikt by tego nie oglądał. Czekanie w 5-godzinnych kolejkach na casting lub wykonywanie ciągle tych samych ćwiczeń w zaciszu domu lub siłowni to nie jest najlepszy materiał na telewizyjne show w dzisiejszych, dziwnych czasach. Tak więc, wracając do tematu obaw, trzeba najpierw rodziców kandydatki na modelkę wyprowadzić z pewnych złych założeń. Wytłumaczyć im po prostu, że ich dziecku nie grozi jakieś wielkie niebezpieczeństwo, do czasu aż samo nie będzie prowokowało sytuacji ryzykownych. 

Ogromny strach budzi zawsze kwestia wyjazdu na pierwszy zagraniczny kontrakt. Bardzo często jest to również pierwszy samodzielny wyjazd dla takiej dziewczyny. Rodzice boją się, że córka sobie nie poradzi, bo nie umie czytać mapy, nie była nigdy zagranicą, nie dogada się po angielsku. W 99% dziewczyny zaskakują jednak swoich rodziców bardzo pozytywnie. Nie zapominajmy, że na miejscu zapewniona jest również opieka agencji lokalnej, która dba o to, by dziewczyny były bezpieczne, czuły się dobrze i miały świadomość tego, że ktoś nad nimi czuwa i służy pomocą w razie kłopotów. Od samych modelek wymaga się myślenia, zdrowego rozsądku. Powiedzmy sobie wprost – dzisiaj na świecie nie ma stuprocentowo bezpiecznych miejsc. Jeśli zachowujemy się nieodpowiedzialnie to możemy nabić sobie guza zarówno w Tokio, jak i w Poznaniu czy Warszawie. Na pewne rzeczy nie mamy również wpływu, nikt nie zna przyszłości i nikt nie jest w stanie jej przewidzieć. Nie można się jednak panicznie bać życia, zamykać się w domu i wszędzie dostrzegać potencjalnych zagrożeń. Do odważnych świat należy. Tej odwagi w modelingu również trochę potrzeba. 

Obawy dotyczą również obowiązków szkolnych. Zrozumiałe jest to, że dla rodziców edukacja ich dzieci jej tematem numer jeden. Jest to również obowiązek regulowany prawnie. Nie bawimy się więc w przeciąganie liny ze szkołą, nauczycielami, dyrektorem. Cieszymy się z dobrych wyników naszych dziewczyn i trzymamy kciuki za najważniejszy na tym etapie życia egzamin, czyli maturę. Prawdziwa przygoda z modelingiem zaczyna się bowiem dopiero po ukończeniu liceum. Wtedy modelka nie idzie od razu na studia, ale poświęca co najmniej rok czasu na zmierzenie się z modelingiem w pełnym wymiarze czasowym. Po takim dobrze przepracowanym roku znajdujemy odpowiedzi na wiele pytań. Następnie wspólnie podejmujemy decyzję czy warto tą ścieżką podążać dalej czy lepiej zakończyć przygodę z modelingiem na tym etapie. W dużej mierze zależy to zawsze od dziewczyny, od jej odczuć, nastawienia, innych pomysłów na siebie. To jak wiemy potrafi zmieniać się tysiąc razy na minutę i nie ma w tym absolutnie nic złego. Tak jak wspomniałem już wcześniej – modeling ma sprawiać przyjemność i przynosić korzyści, wtedy warto go kontynuować. Nie może stać się natomiast jakimkolwiek przymusem czy karą.


~May



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz