niedziela, 31 lipca 2016

Male Models #1 Wojtek Bezak

Byłeś na kontrakcie w Szanghaju oraz w Mediolanie. Jaka jest różnica między pracą w jednej ze stolic mody a krajem azjatyckim? 

Różnica jest kolosalna. Przebywając na kontraktach w Azji, całe dnie potrafiłem spędzać jeżdżąc z kierowcą po kilkunastu castingach dziennie, a wracając do domu dowiadywać się, że wieczorem czeka mnie jeszcze praca. W Europie natomiast lepiej wygląda to pod względem organizacyjnym. Dzień przed dostaję rozpiskę z godzinami castingów, a następnego dnia samemu, bądź z innymi modelami, objeżdżam zaplanowane miejsca metrem. Gorzej jest w okresie poprzedzającym fashion week, wtedy sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie.





Jakie relacje panują między modelami? Da się utworzyć prawdziwą przyjaźń czy zawsze jest element rywalizacji?

Bardzo wiele zależy od atmosfery, która panuje w apartamentach, gdzie oprócz Ciebie mieszkają modele z całego świata. Jeśli potrafimy znaleźć wspólny język, a po castingach, w wolnym czasie, np. razem wychodzimy na miasto czy siłownię, to rywalizacja spływa na dalszy plan. Wbrew pozorom nie zawsze jest łatwo dzielić wspólne lokum z osobą z Azji czy Ameryki Płd., gdzie rutyna dnia i przyzwyczajenia wyglądają zupełnie inaczej niż nasze. W takich przypadkach należy być zawsze elastycznym i otwartym na nowe doświadczenia, chłonąć nową kulturę. W ten sposób tworzy się przyjaźń.





Zdarza Ci się spotkać z negatywnymi opiniami na Twój temat bądź stereotypami tylko dlatego, że jesteś modelem?

Myślę, iż każda osoba z tej branży zetknęła się z takimi opiniami. Niektórzy ludzie spoza sfery modelingu trwają w przekonaniu, że skoro narzędziem pracy modela jest wygląd i osobowość, a nie np. wykształcenie, to musi być on próżny i zadufany w sobie. Błąd. Nie ocenia się książki po okładce. Poznałem już sporo osób, które same przyznały, iż przed poznaniem mnie zupełnie inaczej wyobrażały sobie moją osobowość.





Grasz bardzo dobrze w piłkę nożną. Kiedy i w jaki sposób rozpoczęła się ta pasja? 

Chyba już w łonie matki (śmiech). Tak na serio to złapałem bakcyla od starszych braci. Od małego grałem i oglądałem z nimi mecze, a później już samodzielnie ogrywałem się w sekcjach piłkarskich. W ciągu tygodnia po szkole chodziłem na treningi, a w weekendy jeździliśmy z drużyną na mecze po całym województwie. Patrząc wstecz, mogę śmiało stwierdzić, iż piłka była nieodłącznym elementem mojego dorastania.




Modeling traktujesz jako hobby czy pracę

Bardziej jako hobby. Wynika to z tego, że cały czas studiuję, a czas na wyjazdy mam tylko w przerwach pomiędzy semestrami. Oczywiście zdarzało się już, że brałem dziekankę i bywałem na kontraktach także w czasie roku akademickiego, ale z doświadczenia wiem, iż jest to uciążliwe i stresujące. Zdecydowanie wolę opcję wyjazdów w wakacje. Mieszkając i studiując w Poznaniu bardziej skłaniam się ku opcji pracy na polskim rynku.





W takim razie modeling czy piłka?

Jeśli pytasz o to, co jest bliższe mojemu sercu to, z przykrością dla Ciebie muszę wskazać na piłkę (śmiech). Mimo iż będąc nastolatkiem interesowałem się modą i często podpatrywałem kampanie największych domów mody i projektantów, to modeling zagościł w moim życiu na stałe dopiero w czasach liceum. Natomiast sport, a w szczególności piłka, interesuje mnie odkąd tylko sięgam pamięcią i myślę, że tak już pozostanie na bardzo długi czas.




Jak wygląda Twój przykładowy dzień?

Jeśli chodzi o dzień na kontrakcie, to jeszcze przed wyjściem z domu staram się przygotować posiłki na resztę dnia. Po opuszczeniu mieszkania zazwyczaj nie mam czasu ani możliwości, aby zjeść coś zdrowego na mieście. Następnie udaję się do pracy lub na castingi, które mogą trwać kilka, a czasami nawet kilkanaście godzin. Jeśli mam wolny wieczór to wychodzę na siłownię albo pobiegać, a później, jeśli znajdę kompanów, to oczywiście wychodzę na miasto (śmiech). W przeciwnym razie zostaję w apartamencie i wraz z innymi modelami oglądamy filmy lub zwyczajnie rozprawiamy nad życiem. Natomiast przebywając w Poznaniu, po śniadaniu udaję się na trening, a następnie na uczelnię. Mimo iż harmonogram dnia mam podporządkowany pod plan zajęć, to wieczory staram się spędzać w gronie znajomych. Poznań jest na tyle urozmaiconym miastem, że zawsze w wolnym czasie znajdzie się jakaś ciekawa opcja.



Jak bardzo zmieniła się Twoja dieta odkąd zostałeś modelem?

Zanim zostałem modelem to ona po prostu nie istniała. Będąc zwykłym nastolatkiem latającym za piłką i dziewczynami na imprezach, raczej nie myślałem o zdrowym odżywianiu, a powinienem (śmiech). Oczywiście nie można katować nastolatków czy dzieci dietami, bo każda osoba w młodym wieku mając ochotę na słodycze czy fast fooda po prostu po nie sięgnie. Należy jednak wpajać sens zdrowego odżywiania od najmłodszych lat. Sam się czasami zastanawiam jak wyglądałaby moja ścieżka sportowa, gdybym miał taką wiedzę na temat swojego organizmu i diety, którą dysponuję obecnie. Jeśli pytasz o moją dietę to staram się jeść jak najmniej przetworzonych produktów, czyli głównie owoce, warzywa, zdrowe węglowodany, tj. ryże, kasze czy quinoa. Jako iż treningi i siłownia są nieodłącznymi elementami mojego życia codziennego, to mogę sobie pozwolić na większe spożywanie węglowodanów. Jeśli chodzi o białko, to jest ono mi potrzebne do regeneracji i utrzymania masy mięśniowej, dlatego gustuję w wielu rodzajach mięs, tj. wołowina, kurczak czy indyk, ale także ryby i owoce morza.




Jak w takim razie zaczęła się Twoja przygoda z modelingiem?

Musisz nieskromnie przyznać Maju, że w głównej mierze dzięki Tobie (śmiech). Otóż Maja poinformowała mnie, iż w GAGAMODELS powstaje męski dział i ponaglała, abym wysłał swoje zdjęcia do agencji. Następnie pokazałem się agencji na miejscu, popracowałem jeszcze nad swoją sylwetką, a po kilku tygodniach podpisałem kontrakt.





Czego nauczył Cię modeling?

Hmm, nauczył wielu rzeczy, ale wielu też oduczył. Jeśli jednak mam wyróżnić najważniejsze lekcje, które póki co wyniosłem z tej przygody, dotyczyłyby one pokory i samodyscypliny. Jeśli chodzi o pierwszy aspekt, to uważam, iż bez niej nie da się osiągnąć sukcesu w modelingu. Nikt nie dostaje niczego od zaraz, żeby osiągnąć sukces w tej branży należy być cierpliwym, niejednokrotnie usłyszeć na swój temat przykre słowa, nieraz zostać odrzuconym na castingu. Trzeba być odpornym na wszelkiego typu hejty, a przy tym cały czas pracować nad sobą. To z kolei prowadzi do utrzymania samodyscypliny. Gdy trenowałem w klubie sportowym, to w głównej mierze o jakość i regularność treningów dbał trener, tutaj zaś musiałem nauczyć się trzymania formy i diety samemu. Wiem, że jeśli nie będę w wystarczającym stopniu dbał o swój wygląd i formę, to znajdą się inni, którzy będą to robić. Proste.




Jak wyglądałaby Twoja wymarzona sesja zdjęciowa? 

Myślę, że najchętniej zapozowałbym do letniej kampanii, najlepiej jednej z moich ulubionych marek, tj. Mango, Tommy Hilfiger czy Zara. Sesja miałaby luźny, ale też romantyczny klimat, koniecznie na jednej z australijskich plaż przy zachodzie słońca. Razem ze mną na planie byłaby modelka z pięknym uśmiechem, a sesja jako całość tworzyłaby romantyczne rendez-vous. Coś na wzór kampanii zrobionej przez Mario Testino dla Michaela Korsa z 2011r.





Którego modela najbardziej podziwiasz?

Sean O’Pry. Jeden z najbardziej rozchwytywanych modeli na świecie, a mimo wszystko skromny i z poczuciem humoru.





Często bywasz na festiwalach muzycznych. Jakiej muzyki słuchasz i jakie festiwale dotychczas zwiedziłeś?

Muszę przyznać, że jeszcze dwa lata temu skłaniałbym się głównie ku muzyce alternatywnej, której słucham od ładnych paru lat. Jednak ostatnio mój gust muzyczny mocno się rozszerzył, dlatego w moich słuchawkach można usłyszeć dosłownie wszystko, a w szczególności dance, trochę elektroniki, a także zagranicznego, jak i polskiego rapu. Co do festiwali muzycznych, to jak każdy szanujący się hipster z Polski, jestem co roku na Openerze. Jednak najlepszym festiwalem w jakim brałem udział był Sziget Festival na Węgrzech. 






~May

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz